Załubska Studio
Krzysztof jest typem samotnika i lubi kameralny styl życia. Swoją potrzebę prywatności zapewnia sobie mieszkając w pojedynkę. Często też pracuje w miejscu zamieszkania, bo to jak uważa, nie tylko wpływa na jego komfort psychiczny ale też zwiększa wydajność. Daje mu poczucie swobody w organizowaniu czasu i kontaktów z innymi osobami.
Ale już jego siostra jest zupełnym jego przeciwieństwem. Jej mieszkanie zasiedla cała rodzina. A liczni goście oraz tabuny swoich i cudzych dzieciaków są tam stałymi bywalcami. Funkcja salonu z dnia na dzień ulega multiplikacji, równie dobrze wkrótce może stać się lądowiskiem dla helikopterów. Dziewięcioletni Jasiu odrabia tam lekcje, przyjmuje kolegów i ćwiczy chwyty Kung-Fu. Czteroletni Julek rozbudowuje miasta i forty z klocków, które za chwilę burzy podczas zabawy ze szczeniakiem Bubu. Potem razem jedzą chrupki i grają na tablecie. A najmłodsza dwuletnia Hania ze swoją zupką z brokułów i stosem przytulanek stara się oglądać bajki. Mama czasami usiłuje poćwiczyć jogę albo coś poczytać ale bezskutecznie. Nie wspomnę o szwagrze Jacku, który nie jest cała tą sytuacją zdaje się zachwycony. Po pracy chętnie rozprostowałby kości na sofie i może przysnął trochę albo poczytał gazetkę. Jednak to raczej scenariusz z science fiction. Na szczęście Jacek jest myśliwym, więc czasami wymyka się na jakieś z naturą obcowanie. Nie omieszka, też niby przejazdem wpaść do znajomych na partyjkę szachów czy wykwintny koniaczek. A i do korków na drodze zaczął odnosić się z dużą dozą tolerancji. Zdaje się, że właśnie w aucie podczas przejazdu do i z pracy znalazł swój chwilowy azyl. Osobistą przestrzeń, w której wolno mu słuchać ulubionej muzyki, śpiewać i mówić do siebie. W której może być sobą i pobyć sam ze sobą, swoimi przemyśleniami, planami i marzeniami. Taka samotność pomaga mu się zrelaksować i wrócić do równowagi psychicznej.
Tyle, że Krzysztof strofuje szwagra, że taka ucieczka nie jest to rozwiązaniem docelowym. Jacek przeoczył i zaniedbał bardzo ważny aspekt funkcjonowania w swoim miejscu zamieszkania a dotyczący jego przestrzeni osobistej. Mogło to się stać już na etapie planowania wnętrz gdzie nie zadbał o swój azyl, jeśli nie w postaci konkretnej przestrzeni czy pomieszczenia to chociaż przysłowiowego "swojego konta" czy mebla.
Jak mawia Dr. Diane Rogers " ustanowienie prywatnego "nieba", w którym osoba każdego dnia może autentycznie się zrelaksować i pomedytować, jest ważne dla dobrego samopoczucia psychicznego i mentalnego. Wówczas tylko prawdziwie, można zjednać ciało i umysł." W mieszkaniu powinna istnieć równowaga pomiędzy aspektami związanymi z wyrażaniem przez człowieka samego siebie a satysfakcją w relacji z innymi. Ważne jest by każda indywidualna jednostka miała poczucie kontroli nad domowym terytorium. Potrzeby wszystkich mieszkańców powinny być spełnione na równym poziomie poprzez wyznaczenie przestrzeni prywatnej i publicznej.
Z pomocą w tym temacie idą dwaj badacze środowiskowi Sebba i Churchman. Proponują oni następujący podział:
Pojęcie przestrzeni osobistej zatem można opisać jako potrzebę utrzymywania właściwego dystansu. Przestrzeń osobista może być zdefiniowana jako? niewidzialna linia? otaczająca ludzi, której nikt inny nie może przekroczyć. Podąża ona za człowiekiem i rozszerza i kurczy w zależności od sytuacji w której się znalazł. Potrzebę utrzymania różnego stopnia dystansu przestrzennego staje się zauważalna gdy ludzie definiują swoje terytorium w domu ale też i poza nim. Terytorium które jest komunikatem o potrzebie bycia z jednej strony połączonym a z drugiej odseperowanym od otoczenia.